Licealiści jak studenci

Przez cały wrzesień uczniowie warszawskich i mazowieckich liceów odwiedzają nasze nowe Centrum Symulacji Medycznych, aby poznać współczesne metody nauczania w salach wysokiej wierności - odtwarzających np. miejsce wypadku, szpitalny oddział ratunkowy czy salę porodową.

Przyszli medycy, czyli studenci wydziału lekarskiego, stomatologii, ratownictwa oraz pielęgniarstwa i położnictwa, zanim staną przed realnymi pacjentami w szpitalu, uczą się na symulatorach i trenażerach umiejętności praktycznych takich jak: zakładanie wenflonu, cewnikowanie pęcherza moczowego jak również, w jaki sposób prawidłowo odbierać poród, czy zajmować chorym przebywającym na oddziale intensywnej terapii. Na obejrzenie, jak wyglądają takie zajęcia, zaprosiliśmy uczniów ze szkół biorących udział w Programie Patronackim WUM oraz współpracujących z naszymi wydziałami. Do końca miesiąca odwiedzą nas klasy z 17 placówek.


Prawdziwa karetka, pacjent po amputacji


W największej sali Centrum Symulacji Medycznych stoi prawdziwa, w pełni wyposażona karetka, która odjechać wprawdzie nie może, ale jest świetnym miejscem do ćwiczenia sytuacji przypominających te, które zdarzają się, gdy pogotowie przyjeżdża na wezwanie do domu pacjenta albo do wypadku. Tu licealiści (jak studenci) wcielają się w rolę ratowników i lekarza. Instruktor pokazuje, jak układa się chorego na noszach, jak wkłada do karetki. I jak go znieść po schodach, jeżeli w bloku nie ma windy. Na prawdziwych zajęciach akademickich trzeba wykonać zadanie od A do Z – zaopatrzyć pacjenta, wwieźć do karetki i „odjechać”. W trakcie odgrywanej sytuacji głos ze sterowni może symulować  głosy np. płaczącego dziecka, czy cierpiącego z bólu dorosłego. Po wykonaniu zadania cała grupa ogląda z asystentem nagranie, aby ocenić, jak im poszło: co wyszło dobrze, a co należy poprawić. 

– Tu można popełniać błędy, w życiu już nie –  podkreślała Natalia Psarska, ratowniczka medyczna i instruktorka CSM WUM, podczas spotkania z uczniami z LO im. Stefana Żeromskiego w Warszawie.  


Na sali obok uczniowie mogli przećwiczyć na manekinach reanimację oraz prawidłowe użycie automatycznych defibrylatorów zewnętrznych (AED), które coraz częściej montowane są w miejscach publicznych (np. w urzędach). Potem przeszli na symulowany szpitalny oddział ratunkowy. Jest tu prawdziwy respirator, gdzie trzeba podłączyć pacjenta, jest EKG i aparat pokazujący na ekranie wartości saturacji, pulsu i ciśnienia. Na łóżku obok spokojnie leży „pacjent” z amputowaną nogą, którą wszyscy licealiści chętnie oglądają i dotykają. 


Operacja na silikonowych organach


W naszym CSM przyszli studenci mogą też spróbować wykonać USG i zobaczyć, jak wygląda pęknięta wątroba. A nawet spróbować zrobić laparoskopię. Na  zajęciach kół naukowych organy używane do takich „operacji” są silikonowe albo drukowane w 3D. Spore emocje młodzieży odwiedzającej CSM wzbudza zwykle sala porodowa i nasza „pacjentka” Victoria. Może ona „urodzić” dziecko o różnym zabarwieniu skóry – pomaga to nauczyć studentów oceniania stanu noworodka w skali Apgar. Jeżeli jest blade i sine otrzymuje 0 punktów. Model może też imitować np. żółtaczkę albo sinicę. 


– Akcję porodową do ćwiczeń ustawia się na różne czasy, a symulatory mają wgrane naturalne głosy: rodzącej i dziecka – wyjaśniali licealistom instruktorzy. – Można sprawdzać, jak dziecko jest ułożone w brzuchu. No i na koniec: pamiętajcie, że poród zawsze się przyjmuje, a nie odbiera – zwracali uwagę.

Wszyscy odwiedzający salę chętnie biorą na ręce symulowanego wcześniaka z masy przypominającej w dotyku delikatne ciało i skórę dziecka. W łóżeczku leży noworodek, który otwiera i zamyka oczy, a oddycha np. tak jakby miał duszność. Na stole obok leży większy maluch, który np. płacze, bo przy badaniu wątroby czuje ból.

Jak zlecać leki, a jak wyrwać ząb


– Na wszystkich salach „szpitalnych” znajdują się tablice interaktywne, gdzie trzeba zrobić zlecenia badań, podawania leków, czyli na przykład wpisać, ile podać adrenaliny i czy domięśniowo czy doustnie – opowiadali instruktorzy. – Studenci „podają leki”, zapisując na tablicy odpowiednie dawki i wtedy na ekranach doskonale widać, czym to skutkuje. Na szczęście temu „pacjentowi” przedawkowanie nie zaszkodzi – pocieszali.


Z kolei na sali leczenia stomatologicznego licealiści mogli poczuć się jak dentyści, są tu prawdziwe wiertła i sprzęt stomatologiczny. 

– Na początkowych zajęciach dla studentów bezpieczniejsze są symulatory i leczenie plastikowych zębów wiernie przypominających te realne. Potem przy pomocy skanera wykładowca sprawdza, jak studenci opracowali ząb – wyjaśniała Natalia Psarska.


Po wielu atrakcjach na salach wysokiej wierności licealiści przechodzą do mniej realnych, ale też ciekawych sal, gdzie oglądają, jak uczy się zakładania sondy dożołądkowej, na sztucznych rękach ćwiczą pobieranie krwi i zakładanie wkłucia.


Czy dwie godziny spędzone na salach wiernie odtwarzających te szpitalne zachęcą licealistów do podjęcia studiów medycznych?  Okaże się pewnie za rok. Będziemy trzymać kciuki podczas rekrutacji!