Mistrzostwa odbywały się 23 września w Legnicy. Zawodnicy strzelali na odległość 70 m do tarcz o średnicy 122 cm (środek jest wielkości płyty CD). To tak samo, jak podczas innych zawodów, w tym również podczas Igrzysk Olimpijskich. Żadnej taryfy ulgowej.
Nasza zawodniczka miała 34 konkurentki, a swoich reprezentantów wystawiło aż 31 uczelni.
- Zawody łucznicze przeprowadzane są w taki sposób, że najpierw odbywają się kwalifikacje. Zajęłam w nich trzecie miejsce - mówi Kamila Napłoszek. I dalej wyjaśnia, że na podstawie wyników kwalifikacji układa się „drabinki” eliminacji. Pierwszy gra z ostatnim, drugi z przedostatnim itd. Zawodnicy ustawiają się w pary do pojedynków. Rozgrywa się je setami. – Strzela się z 3 strzał. Seria wyższa to dwa punkty setowe, remis - po jednym punkcie, przegrana - zero. Gra się do 6. Gdy mamy sytuację 5:5, zawodnicy strzelają jedną strzałę – kto bliżej środka - wygrywa.
W zawodach startowały świetne zawodniczki, takie jak Sylwia Zyzańska, która jest olimpijką z Tokyo 2020, czy Magdalena Śmiałkowska, reprezentantka kadry narodowej.
- Z pierwszą z nich spotkałam się w półfinale, z drugą w finale. Finał przegrałam o włos, w dogrywce jednej strzały. Cóż w łucznictwie czasem trzeba mieć trochę szczęścia – podsumowuje nasza medalistka.
Kamila Napłoszek studiuje na Wydziale Nauk o Zdrowiu, kierunek: zdrowie publiczne, specjalność: zarządzanie w ochronie zdrowia. Jest na drugim roku. Łucznictwo trenuje od 15 lat, od dawna w kadrze narodowej. W tym roku reprezentowała nasz kraj na Mistrzostwach Europy.